Branża beauty, do której jest obecnie zaliczany także tatuaż, rozwija się szybko – zwłaszcza w dużych miastach jak Warszawa. Pojawiają się nowe studia, tatuaże wykonywane są czasem podczas eventów innych branż, także w salonach kosmetycznych, u fryzjera, na targach, koncertach, nie licząc już całej rzeszy młodych adeptów sztuki tatuażu z nowiusieńkimi maszynkami zakupionymi na serwisach aukcyjnych. Instagram zalewają nowe konta związane z tatuażami, i coraz więcej osób tatuujących, mimo zaledwie kilku miesięcy doświadczenia – zaczyna udzielać publicznych „eksperckich” porad. W tym szumie coraz trudniej odróżnić, kto mówi prawdę, a kto po prostu się promuje.
Dlaczego piszemy ten artykuł? Bo regularnie spotykamy osoby, które przychodzą do nas zdezorientowane. Pytają o rzeczy zasłyszane w internecie lub innych studiach:
„Czy naprawdę można zrobić tatuaż w jednej, kilkunastogodzinnej sesji?”
„Czy przed tatuażem trzeba wykonać test alergiczny?”
„Czy tatuaż można wykonać w narkozie?”
„Czy istnieją tusze, które grają muzykę albo świecą w ciemności?”
„Czy można rozjaśnić lub zakryć stary tatuaż białym tuszem?”
Często odpowiadamy wówczas, że naszym zdaniem internet to ten jeden, jedyny przypadek kiedy „wolność słowa” ma naprawdę fatalne skutki. Bo wypowiadać się mogą tam ludzie nie mający kompletnie żadnej wiedzy w temacie, nie jest to przez nikogo i w żaden sposób weryfikowane. Co więcej, fałszywa informacja trafiająca do internetu jest tam powielana. I tak staje się nową „prawdą”.
Naszym zdaniem, np. dodanie opinii o danej firmie, powinna mieć możliwość osoba, która z usług tej firmy faktycznie korzystała. Wówczas opinie byłyby wiarygodne. No cóż.. to niestety tylko fantazja. Stan rzeczy jest niestety inny i dezinformacja i fake newsy szerzą się jak internet długi i szeroki. Zdarza się także, że trafiają do nas klienci rozczarowani efektami pracy w miejscu, które obiecywało za dużo i zatajało zbyt wiele – a teraz szukają pomocy w naprawie sytuacji. Niestety, nie wszystko da się odwrócić. A przecież robili tatuaż „w studiu”. Pisząc ten tekst, chcemy opowiedzieć o tym, jak wygląda branża tatuażu z naszej, codziennej perspektywy – z perspektywy ludzi, którzy pracują w niej od lat i obserwują coraz częstsze przesuwanie granic etyki.
Piszemy ten artykuł po to, aby nieuczciwość nie została uznana za konieczny standard.
W kolejnych akapitach przeczytasz m.in. o tym:– jakiego rodzaju „chwyty” i sztuczki mają na celu jedynie złapanie klienta – gdzie przebiega granica między niewiedzą, a świadomym wprowadzaniem w błąd, jak wygląda nieuczciwa konkurencja w branży tatuażu i komu realnie szkodzi.
Zapraszamy do lektury.
W branży tatuażu popularność w mediach społecznościowych często mylona jest z realnym doświadczeniem zawodowym. Dziś wystarczy kilka miesięcy tatuowania i dobrze prowadzony profil na Instagramie czy TikToku, by zyskać status „eksperta”. Niestety, dla klientów może to oznaczać decyzje podjęte na podstawie pozorów – i konsekwencje, które ujawniają się dopiero po zabiegu. W tej części artykułu przyglądamy się temu zjawisku z bliska.
Autorytet w trzy miesiące – kiedy popularność zastępuje wiedzę.
W dobie mediów społecznościowych można zbudować silny wizerunek eksperta szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Wystarczy kilka dobrze zmontowanych filmów, chwytliwe opisy i estetyczne grafiki, by zyskać wiarygodność w oczach setek obserwatorów. Problem pojawia się wtedy, gdy za atrakcyjnym profilem nie idzie rzeczywiste doświadczenie.
Brak kompetencji często prowadzi do poważnych błędów, których efekty nie zawsze da się naprawić. W takim razie jaka wiedza jest potrzebna do wykonywania tego zawodu?
1. CZY ZDOLNOŚCI PLASTYCZNE SĄ POTRZEBNE W PRACY TATUATORA?
W czasach, gdy AI może wykonać dla Ciebie projekt tatuażu, grafikę na ścianę, urządzić Ci ogród lub kuchnię - czy rzeczywisty warsztat i zdolności plastyczne są jeszcze komuś potrzebne? Zdecydowanie tak. Sztuczna inteligencja może być przydatnym narzędziem, które może ułatwić pewne wizualizacje i osiąga w tym znakomite rezultaty. Jednak jest to tylko narzędzie i nie jest w stanie zastąpić realnej współpracy w studiu, która polega na dobraniu wzoru lub jego elementów pod poszczególne miejsce na ciele, uwzględnić Twoją budowę ciała i wszystkie nierówności skóry. Ponadto, jeśli ktoś nie posiada zmysłu artystycznego i nie jest w stanie zaproponować kreatywnego projektu Twojego tatuażu, nie jest zainteresowany rozwojem w tym kierunku, nie ćwiczy i nie pogłębia swoich umiejętności - czy chcesz powierzyć takiej osobie wykonanie tego projektu na skórze? Zastanów się, czy chciałbyś być operowany przez chirurga, który od dawna nie trzymał skalpela w ręku?
2. DOŚWIADCZENIE ZAWODOWE, CZY JEST POTRZEBNE W PRACY TATUATORA?
Postawienie prostej kreski na ciele jest trudniejsze niż wielu z nas się może wydawać. I postawienie jej tak, żeby od początku do końca była jednakowej grubości. Wykonania tej pozornie prostej kreski tak, aby był to trwały efekt i po wygojeniu na skórze nadal była prosta. To wymaga doświadczenia i precyzji. Wiedzy i wprawy. Na tym etapie rozmowy jesteśmy przy pierwszej prostej linii, a technicznie ta osoba powinna potrafić jeszcze wykonać cieniowania, pracować z nasyceniem koloru, przejściami kolorów, równomiernym wypełnieniem płaszczyzn. Powinna być po prostu doświadczonym plastykiem, którego płótnem jest ludzka skóra. A skoro o tym mowa, to dobry tatuator powinien mieć także:
3. ZNAJOMOŚĆ ANATOMII I RÓŻNYCH RODZAJÓW SKÓRY NA POSZCZEGÓLNYCH CZĘŚCIACH CIAŁA
W skrócie - doświadczenie w pracy z ciałem. Grubość naskórka jest inna na różnych częściach naszego ciała, zmienia się ona także z wiekiem lub może ulec zmianie pod wpływem np. wykonywanej pracy fizycznej. Doświadczenie tatuatora jest tu niezbędne, aby tatuaż wykonać prawidłowo niezależnie od tych czynników. Osoba wprawiona będzie potrafiła odpowiednio dobrać narzędzia i technikę do wykonania konkretnego rodzaju tatuażu, uwzględniając także część ciała, jej nierówności oraz to jak tusz może się w tym miejscu zachować. Np. Na jednych częściach ciała tatuaże mogą się wycierać, wraz ze ścieraniem wierzchnich warstw skóry, w innych ze względu na częsty ruch mogą się inaczej goić. Doświadczenie to można zdobyć tylko pracując wcześniej na podobnych przypadkach, w podobnych miejscach na ciele. Doświadczenie i jeszcze raz doświadczenie, które trzeba połączyć z dobrymi nawykami i wiedzą z zakresu:
4. HIGIENY I PROFILAKTYKI CHORÓB ZAKAŹNYCH
Na szczęście dostępnych jest coraz więcej szkoleń w tym zakresie, jednak są one dobrowolne i nie są wymagane do tego, by zawodowo zajmować się wykonywaniem tatuaży. Stosowanie rękawiczek czy płynów do dezynfekcji powierzchni często daje klientom złudne poczucie higieny w studiu tatuażu. Tymczasem to nie same środki ochrony, lecz wiedza i odpowiednie nawyki decydują o bezpieczeństwie. Brak świadomości, w jaki sposób naprawdę rozprzestrzeniają się choroby, może być znacznie groźniejszy niż brak rękawiczek. Przykład? Tatuator pracuje w rękawiczkach, ale w trakcie sesji odbiera telefon i dotyka tej samej klamki, z której chwilę później korzysta kolejna osoba. Właśnie w takich momentach dochodzi do największego ryzyka zakażeń. Dlatego higiena w tatuażu to nie kwestia „magicznego płynu”, ale rzetelnej wiedzy i konsekwentnie stosowanych procedur. Tego nie da się zdobyć na trzydniowym kursie ani nauczyć się z internetu – to praktyka, odpowiedzialność i profesjonalizm.
W wyobraźni społeczeństwa tatuator bywa utożsamiany z kilkoma silnymi stereotypami. Pierwszy z nich to tzw. „bandzior” – osoba pozornie nieprzystosowana, nadmiernie poufała, mówiąca wszystkim per „Ty”, często z przekonaniem, że przestrzeganie zasad dobrego wychowania czy higieny jest zbędne. Drugi typ to „performer medialny” – wariat z TikToka czy Instagrama, który stawia pokaz i własną autoprezentację ponad komfort i bezpieczeństwo klienta; sesja tatuażu staje się dla niego okazją do nagrywania filmów, komentarzy na żywo i tworzenia wizerunku artysty-influencera. Trzeci stereotyp to masowy operator usługowy – studio działające według powtarzalnych wzorców, gdzie tatuaże wyglądają podobnie, a relacje z klientem są minimalne, niemal fabryczne. Te obrazy, powtarzane w mediach lub w rozmowach, mocno ugruntowały przekonanie, że branża tatuażu jest jednolita, nieprofesjonalna i nieprzewidywalna.
Niestety, wciąż większość branży tatuażu w pewnym stopniu potwierdza stereotypy – wiele miejsc działa chaotycznie, bez odpowiedniej higieny czy organizacji. Wynika to m.in. z braku regulacji, możliwości otwarcia studia praktycznie przez każdego, braku formalnych szkół i systemowego przygotowania do zawodu, a także z wyobrażeń o łatwych zyskach. Często nowe osoby wchodzą do branży, opierając swoje działania na przekonaniu, że „tatuaż to prosta sprawa”, a profesjonalizm nie jest konieczny – dokładnie na tych samych stereotypach, które klient już zna. Jednocześnie rośnie grupa profesjonalnych studiów, które pokazują, że tatuowanie to dziś poważna i odpowiedzialna usługa. Współczesne studio tatuażu to firma z NIP-em, kasą fiskalną, przestrzegająca zasad sanepidu i przepisów konsumenckich, oferująca indywidualne podejście i profesjonalną obsługę. Klient ma prawo oczekiwać pewnego standardu usług, ale warto być świadomym uczestnikiem procesu i umieć wybrać miejsce, które odpowiada jego oczekiwaniom i potrzebom.
W wyobraźni społeczeństwa tatuator bywa utożsamiany z kilkoma silnymi stereotypami. Pierwszy z nich to tzw. „bandzior” – osoba pozornie nieprzystosowana, nadmiernie poufała, mówiąca wszystkim per „Ty”, często z przekonaniem, że przestrzeganie zasad dobrego wychowania czy higieny jest zbędne. Drugi typ to „performer medialny” – wariat z TikToka czy Instagrama, który stawia pokaz i własną autoprezentację ponad komfort i bezpieczeństwo klienta; sesja tatuażu staje się dla niego okazją do nagrywania filmów, komentarzy na żywo i tworzenia wizerunku artysty-influencera. Trzeci stereotyp to masowy operator usługowy – studio działające według powtarzalnych wzorców, gdzie tatuaże wyglądają podobnie, a relacje z klientem są minimalne, niemal fabryczne. Te obrazy, powtarzane w mediach lub w rozmowach, mocno ugruntowały przekonanie, że branża tatuażu jest jednolita, nieprofesjonalna i nieprzewidywalna.
Niestety, wciąż większość branży tatuażu w pewnym stopniu potwierdza stereotypy – wiele miejsc działa chaotycznie, bez odpowiedniej higieny czy organizacji. Wynika to m.in. z braku regulacji, możliwości otwarcia studia praktycznie przez każdego, braku formalnych szkół i systemowego przygotowania do zawodu, a także z wyobrażeń o łatwych zyskach. Często nowe osoby wchodzą do branży, opierając swoje działania na przekonaniu, że „tatuaż to prosta sprawa”, a profesjonalizm nie jest konieczny – dokładnie na tych samych stereotypach, które klient już zna. Jednocześnie rośnie grupa profesjonalnych studiów, które pokazują, że tatuowanie to dziś poważna i odpowiedzialna usługa. Współczesne studio tatuażu to firma z NIP-em, kasą fiskalną, przestrzegająca zasad sanepidu i przepisów konsumenckich, oferująca indywidualne podejście i profesjonalną obsługę. Klient ma prawo oczekiwać pewnego standardu usług, ale warto być świadomym uczestnikiem procesu i umieć wybrać miejsce, które odpowiada jego oczekiwaniom i potrzebom.
W świecie tatuażu wciąż funkcjonuje wiele mitów i nieprawdziwych informacji, które krążą w internecie i mediach społecznościowych. Niektóre z nich są niegroźne, ale inne mogą być szkodliwe dla zdrowia klienta lub prowadzić do nierozsądnych decyzji finansowych i estetycznych.
W tej sekcji przyglądamy się najczęściej powtarzanym fałszywym przekonaniom o tatuażach, wyjaśniamy, co jest faktem, a co jedynie popularnym mitem, i obalamy nieprawdziwe informacje krok po kroku. Być może pozwoli to rzucić nowe światło na każdy z nich i podjąć świadomą decyzję przed wykonaniem tatuażu.
MIT: Można wykonać tatuaż w narkozie, tak aby klient nie odczuwał bólu i wybudził się ze skończonym tatuażem. Ponieważ podczas narkozy klient nie czuje bólu, można wytatuować większą powierzchnię ciała, a tatuaż może wykonywać kilku tatuatorów jednocześnie.
FAKT: Decyzję kwalifikującą pacjenta do znieczulenia podejmuje lekarz anestezjolog na podstawie wywiadu, badań oraz dokumentacji medycznej. To także lekarz anestezjolog wprowadza pacjenta w stan narkozy, monitoruje jego stan podczas zabiegu, a także odpowiada za wybudzenie pacjenta. Reguluje to zarówno ustawa o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, jak i odpowiednie rozporządzenia. W związku z tym, nie ma możlwiości przeprowadzenia znieczulenia ogólnego przez tatuatorów ani osoby pracujące w studiu tatuażu. W studiach tatuażu nie przeprowadza się tego typu zabiegów.
To popularne przekonanie jest fałszywe – w studiu tatuażu nie wykonuje się zabiegów pod narkozą. Owszem, w sieci pojawiły się oferty tatuaży „pod narkozą”, czasem w kooperacji z lekarzami, jednak aby cokolwiek rzeczywiście wykonać pod znieczuleniem ogólnym, musi się to odbywać w warunkach sali operacyjnej, pod pełną opieką personelu medycznego, wyposażonej w odpowiedni sprzęt i monitorowanie funkcji życiowych pacjenta. Każdy, kto wykonywał tatuaż, wie, że ciało klienta w pewnym momencie sygnalizuje swoje granice – ból, zmęczenie skóry, reakcje miejscowe. W profesjonalnych studiach sesje są planowane tak, aby nie przekroczyć wytrzymałości klienta, a czas ich trwania umożliwia bezpieczne gojenie oraz kontrolę ewentualnych powikłań.
Tatuaż jest dziś nie tylko usługą z segmentu beauty – to doświadczenie, współpraca i sztuka, w której dialog między klientem a tatuatorem jest kluczowy. Znieczulenie ogólne eliminuje tę komunikację, co zwiększa ryzyko błędów i powikłań. Dodatkowo w praktykach oferujących tatuaże pod narkozą często wprowadza się nietypowe rozwiązania, takie jak angażowanie większej liczby tatuatorów, aby wykonać jak najwięcej w krótkim czasie. Powoduje to pytania o komfort i skupienie artystów, jakość efektu końcowego oraz ich przygotowanie do pracy w warunkach zbliżonych do sali operacyjnej.
Takie podejście wymaga również współpracy z personelem medycznym – anestezjologiem i innymi specjalistami – w środowisku, do którego studia tatuażu nie są przystosowane. Powstaje więc wątpliwość, czy takie praktyki są bezpieczne i etyczne, zarówno dla klienta, jak i dla tatuatora, który nagle zostaje postawiony w roli osoby pracującej w warunkach, do których nie został przeszkolony.
Profesjonalne i odpowiedzialne podejście to świadome planowanie sesji, obserwacja reakcji klienta, kontrola czasu i możliwość przerwania zabiegu w każdej chwili. Każde obejście tych zasad w imię wygody, marketingu lub eksperymentu medycznego zwiększa ryzyko powikłań i odbija się na jakości tatuażu oraz bezpieczeństwie wszystkich zaangażowanych osób.
MIT: Wiele osób wciąż wierzy, że w studiu tatuażu można wykonać test alergiczny przed sesją - zwykle w formie miniaturowego tatuażu tzw. „kropki”.
FAKT: Test alergiczny to badanie medyczne, które przeprowadza się wyłącznie w gabinetach dermatologicznych lub alergologicznyh. Specjalista oenia, na które substancje pacjent reaguje uczuleniowo, stosując kontrolowane dawki i obserwując reakcje skóry w bezpiecznych warunkach. W studiu tatuażu nie ma możliwości przeprowadzenia rzetelnego badania medycznego, a żadna „kropka tuszu” nie daje wiarygodnej informacji o ryzyku wystąpienia reakcji alergicznej.
DLACZEGO TEN MIT JEST NIEBEZPIECZNY:
1. Nie wszystko, co używa się w tatuażu, to tusz – a pacjent może być uczulony na wiele innych substancji. Jednym z najbardziej rozpowszechnionych błędnych przekonań jest automatyczne wiązanie alergii w tatuażu z tuszem. Tymczasem prawdziwe ryzyko uczulenia dotyczy przede wszystkim substancji, na które pacjent jest faktycznie uczulony, co ustala się wyłącznie w ramach profesjonalnych testów alergicznych u lekarza.
W praktyce przy tatuażu kontakt z alergenami może nastąpić nie tylko poprzez tusz, ale także przez:
▪️rękawiczki (np. lateksowe),
▪️preparaty do dezynfekcji i mycia skóry,
▪️opatrunki z klejem,
▪️wszelkie środki stosowane do przygotowania stanowiska lub zabiegu
▪️kosmetyki do pielęgnacji tatuaży.
Dlaczego więc powszechnie mówi się o tuszu? To klasyczny mit pozbawiony logiki – powielany w sieci i poradnikach, gdzie uproszczenie „tusz = alergia” jest łatwiejsze do zrozumienia niż wyjaśnienie pełnego kontekstu medycznego. Tymczasem dopiero wiedza o faktycznych uczuleniach pacjenta pozwala podejmować bezpieczne decyzje w studiu tatuażu.
2. „Kropka testowa” w studiu tatuażu – fałszywy test, realne ryzyko.
Popularnym, lecz błędnym przekonaniem jest, że w studiu tatuażu można przeprowadzić test alergiczny poprzez wykonanie małego tatuażu, tzw. „kropki testowej”. W rzeczywistości jest to pozorny eksperyment, które nie daje żadnej wiarygodnej informacji o ryzyku alergii i może być niebezpieczne dla zdrowia klienta. Jeśli mamy do czynienia z osobą, która faktycznie ma historię alergii lub skłonności do silnych reakcji, namawianie jej na taki „test” jest niemoralne, ponieważ stwarza realne ryzyko wystąpienia poważnych komplikacji – większe niż w przypadku osób bez takich historii.
W przypadku silnej reakcji alergicznej jedynym sposobem zapewnienia bezpieczeństwa jest natychmiastowa interwencja medyczna i dostęp do leków pod nadzorem lekarza. Dlatego testy alergiczne należy wykonywać wyłącznie w placówkach medycznych, pod nadzorem lekarzy. A nawet jeśli reakcja jest łagodna, pozostaje pytanie: co dalej z tym miejscem na skórze, które zostało uczulone? „Reakcja wystąpiła, dziękujemy za skorzystanie z naszych usług??”
Leczeniem objawów alergii zajmują się wykwalifikowani lekarze, dlatego jeszcze raz podkreślamy, że nie należy takiego testu oferowanego przez niektórych tatuatorów, traktować jako gwarancji bezpieczeństwa. Jeśli klient wie, że ma skłonności do uczuleń, powinien mieć wykonane testy w gabinecie lekarskim – to lekarz określa, na które substancje jest uczulony. Dopiero na tej podstawie można bezpiecznie planować sesję tatuażu. W razie wątpliwości profesjonalne studio zawsze skieruje klienta do lekarza, zamiast proponować „szybki test” na miejscu.
3. Dlaczego test alergiczny z kropki tuszu nie może dawać poczucia bezpieczeństwa?
Każda buteleczka tuszu do tatuażu – niezależnie od marki, koloru czy odcienia – posiada unikalny skład chemiczny, który często jest tak rozbudowany, że nie mieści się na małych etykietach butelek. Pełny wykaz składników dostępny jest wyłącznie w dokumentacji produktu, zwanej specyfikacją techniczną. Nawet przy użyciu tuszy najwyższej jakości każdy kolor różni się składem, a przy tworzeniu tatuaży wielobarwnych często dochodzi do mieszania odcieni przez tatuatora, co dodatkowo zmienia właściwości chemiczne pigmentu. W związku z tym przeprowadzenie rzetelnego „testu alergicznego” w postaci jednej czy kilku kropek jest praktycznie niemożliwe – nie sposób sprawdzić wszystkich substancji, które znajdą się w finalnym tatuażu.
Dlatego identyfikacja potencjalnych alergenów musi odbywać się przez profesjonalne badania medyczne, podczas których lekarz określa, na które składniki pacjent reaguje. Dopiero na tej podstawie można świadomie ocenić ryzyko i bezpiecznie planować sesję tatuażu. Nawet wtedy uzyskanie 100% pewności, że żadna reakcja nie wystąpi, nie jest możliwe – podobnie jak w wielu innych aspektach medycyny i biologii.
Mit o możliwości wykonania testu alergicznego w studiu tatuażu jest szkodliwy i wprowadzający w błąd. Tworzy u klientów fałszywe poczucie bezpieczeństwa, sugerując, że krótka, pozornie kontrolowana aplikacja tuszu może zastąpić profesjonalne badania medyczne. W rzeczywistości nie daje żadnych wiarygodnych informacji o ryzyku alergii i nie chroni przed powikłaniami.
Co więcej, stosowanie tego rodzaju praktyk w charakterze „testu” jest wysoce nieetyczne. Często bywa to naciąganiem klientów na dodatkowe koszty – w zamian za pozorny test, który nie ma żadnej realnej wartości ani gwarancji bezpieczeństwa. Profesjonalne podejście do bezpieczeństwa klienta opiera się wyłącznie na rzetelnej diagnozie lekarskiej, znajomości potencjalnych alergenów i przestrzeganiu wysokich standardów higieny i procedur w studiu.Podsumowując, każdy klient powinien wiedzieć, że „kropka testowa” to fałszywa obietnica bezpieczeństwa, a jedyną realną ochroną jest świadome przygotowanie i współpraca z profesjonalnym studiem oraz lekarzem.
MIT: Istnieją specjalne tusze do tatuażu, które świecą w ciemności pod wpływem światła UV.
FAKT: Profesjonalne studia tatuażu używają do swoich zabiegów tuszy, które są dopuszczone do użytku na podstawie europejskiego rozporządzenia REACH. Wśród nich nie znajdują się farby o właściwościach fluorescencyjnych.
Tatuaże, które rzekomo świecą w ciemności, reagują na muzykę czy mają inne „magiczne” właściwości, są absolutnym mitem. W praktyce nie istnieją żadne legalne, bezpieczne tusze o takich właściwościach, które można by zastosować w profesjonalnym studiu tatuażu. Każdy renomowany tatuator pracuje wyłącznie na sprawdzonych materiałach, których skład i bezpieczeństwo są w pełni kontrolowane – celem jest zapewnienie trwałego, estetycznego i bezpiecznego tatuażu. Internetowe pogłoski o „świetlistych” czy „muzycznych” tatuażach to kolejny przykład fałszywej informacji krążącej w sieci, która może wprowadzać w błąd i zachęcać do ryzykownych eksperymentów.
Żadne szanujące się studio nie oferuje takich usług – nie dlatego, że jest niechętne nowinkom, ale dlatego, że po prostu takich cudów nie ma. Rozpowszechnianie takich treści jest nieetyczne i może narażać klientów na poważne zagrożenia zdrowotne, jeśli będą poszukiwać osoby, która wykona im tego typu zabieg. Wówczas mogą napotkać na osoby nieuczciwe, które używają do wykonywania zabiegów produktów z nielegalnych źródeł.
W 30-letniej karierze zawodowej nie spotkaliśmy się z takim tatuażem w rzeczywistości. Jeśli nam się to przydarzy - poinformujemy Was o tym fakcie. Słowo.
MIT: Ciemny tatuaż można za pomocą białego pigmentu rozjaśnić tak, aby nie było go widać.
FAKT: Biały tusz nie niweluje widoczności tuszu czarnego, ani go nie rozjaśnia. Ciemniejszy kolor przykrywa jaśniejszy. Nie działa to odwrotnie.
Biały tusz w tatuażach jest używany i ma swoje określone zastosowania, ale nie należy go mylić z uniwersalnym rozwiązaniem na wszystkie problemy. W profesjonalnych studiach tatuażu nie wykonuje się tatuaży wyłącznie białym tuszem, ani nie używa się go do przykrywania ciemnych wzorów, w znaczeniu „zakrycia wszystkiego jednym kolorem”. Tego rodzaju praktyki byłyby nie tylko nieskuteczne, ale i nieodpowiedzialne wobec klienta i jego skóry.
Doświadczony or stosuje biały tusz wyłącznie do subtelnych detali, rozjaśnień, delikatnych akcentów w ramach większego projektu, które mają podkreślać spełniać konkretną funkcję, a nie samodzielnie tworzyć wzór.
Cover-up, czyli przykrywanie istniejącego tatuażu nowym, wymaga wiedzy, precyzji i doświadczenia - nowy wzór musi być estetyczny, harmonijny i w taki sposób zaprojektowany, aby pod spodem nie było widać poprzedniego tatuażu. Próby „magicznego” zakrycia ciemnego koloru białym tuszem niemal zawsze kończą się nierównomiernym kryciem, blaknięciem, koniecznością poprawek, nieestetycznym efektem i rozczarowaniem klienta.
Takie działania wynikają albo z braku doświadczenia, albo z nieuczciwego podejścia, które polega na spełnianiu nierealistycznych oczekiwań klienta kosztem jakości i trwałości efektu.
Profesjonalne studia tatuażu nie idą na kompromis w takich sytuacjach, ponieważ ponoszą odpowiedzialność za wykonane prace.
Właśnie dlatego edukacja klienta i wyjaśnienie realnych ograniczeń fizjologii skóry czy właściwości produktu są kluczowe - pomagają uniknąć nieporozumień, nieefektywnych prób i późniejszych kosztownych poprawek.
W ostatnich latach coraz więcej studiów tatuażu inwestuje nie tylko w swoją pracę, ale także w sztucznie kreowany wizerunek w internecie. Kupowanie recenzji, wystawianie sobie nawzajem negatywnych opinii czy zlecanie „czyszczenia” wizerunku w sieci to praktyki, które mają przyciągnąć klientów kosztem uczciwości. Dla osoby, która pierwszy raz szuka tatuatora, może to być poważny problem. Fałszywe recenzje wprowadzają w błąd, sprawiając wrażenie, że studio ma setki zadowolonych klientów i lata doświadczenia - podczas gdy rzeczywistość bywa zupełnie inna.
W ostatnich latach coraz więcej studiów tatuażu inwestuje nie tylko w swoją pracę, ale także w sztucznie kreowany wizerunek w internecie. Kupowanie recenzji, wystawianie sobie nawzajem negatywnych opinii czy zlecanie „czyszczenia” wizerunku w sieci to praktyki, które mają przyciągnąć klientów kosztem uczciwości. Dla osoby, która pierwszy raz szuka tatuatora, może to być poważny problem. Fałszywe recenzje wprowadzają w błąd, sprawiając wrażenie, że studio ma setki zadowolonych klientów i lata doświadczenia - podczas gdy rzeczywistość bywa zupełnie inna.
Spotykamy się z tym niemal codziennie. Klienci przychodzą do nas i pytają: „Sprawdziliśmy opinie w internecie, macie tyle i tyle gwiazdek, a inne studio ma pięć razy więcej – to dlaczego?”. No właśnie – dlaczego? Pracujemy pięć dni w tygodniu, bywało, że jeszcze kilka lat temu i sześć. W ciągu roku przewijają się przez nasze studio setki osób. Kto zdecyduje się na tatuaż – często wraca, bo to nie jest usługa z gatunku „raz i nigdy więcej”. I wiecie co? Po ośmiu latach intensywnej pracy mamy… około 130–140 opinii. Realnych, napisanych przez ludzi, którzy faktycznie przekroczyli próg naszego studia. Oczywiście, jak wszędzie, znajdzie się promil niezadowolonych – bo nie ma tak, żeby wszyscy byli szczęśliwi w stu procentach.
Tymczasem w internecie widzimy cuda. Studia, które w rok zdobywają tysiące ocen. Wchodzisz na ich profil, a tam pięćset nowych recenzji w jeden miesiąc. Wracasz po dwóch tygodniach – już siedemset dwadzieścia. Pięć dni później – znowu coś innego. Szybciej to się zmienia niż stan wody w Wiśle. I wszystkie oczywiście idealne, same piąteczki.
Nie ma co się oszukiwać – takie rzeczy nie dzieją się naturalnie. Wiemy, jak wygląda codzienna praca studia tatuażu, wiemy też, ile osób realnie wystawia opinie. A mimo to codziennie dostajemy kilka wiadomości z ofertą zakupu „pakietów pozytywnych recenzji”. To po prostu biznes – ktoś pisze, ktoś płaci, a w internecie rośnie kolejna „gwiezdna fabryka”. Problem w tym, że to wprowadza w błąd. Klient, który pierwszy raz szuka tatuatora, często nie ma pojęcia, czym się kierować. Nie zna stylów, nie wie, jakie pytania zadać, nie wie, na co zwrócić uwagę. Co więc robi? Patrzy w internet. A tam… iluzja.
Niestety ciężej jest obecnie znaleźć firmę, która nie będzie fałszowała opinii w internecie niż taką, która zatrudnia speca od wizerunku. Żeby pokazać Wam, że artykuł ten piszemy „z życia” poniżej kilka przykładów ofert wysłanych do naszego studia w kilku ostatnich tygodnia.
Co warte zauważenia - jesteśmy rodzinną pracownią. Pracownią z jednym tatuażystą. Chyba najmniejszą możliwą firmą w tym sektorze. A skala ofert… cóż. Do wyboru, do koloru. Świadczy to o tym, że zjawisko w branży jest po prostu powszechne.
Kupione recenzje tworzą złudne poczucie bezpieczeństwa. Osoba, która szuka studia tatuażu, kieruje się opiniami, wierząc, że są szczere i wynikają z realnego doświadczenia. Tymczasem może trafić do miejsca, gdzie jakość usług nie odpowiada temu, co przeczytała w internecie. W najlepszym przypadku oznacza to stratę czasu i pieniędzy, w najgorszym – rozczarowanie tatuażem, który zostanie z klientem na całe życie. Fałszywe rekomendacje utrudniają też odróżnienie studiów faktycznie rzetelnych od tych, które próbują ukryć swoje braki za pomocą marketingowych trików
Zjawisko kupowania opinii uderza nie tylko w pojedynczego klienta, ale w całą branżę tatuażu. Gdy sztucznie promowane studia zdobywają popularność, odbierają miejsce tym, którzy naprawdę stawiają na jakość. Prowadzi to do zaniżania standardów i pogłębiania nierzetelnych praktyk – skoro fałszywe recenzje działają, inne miejsca mogą czuć presję, by robić to samo. W efekcie rynek staje się mniej przejrzysty, a klient coraz częściej czuje się zagubiony i niepewny swoich wyborów.Najlepsze studio tatuażu w internecie to to, które wydaje najwięcej pieniędzy na internetowy marketing. Takie praktyki nie służą podnoszeniu jakości usług, rozwojowi ani zachęcaniu jak największej liczby ludzi do zjawiska tatuażu. To kreowanie skojarzeń, że tatuaż wiąże się z oszustwem. Krótkotrwałe zdobycie klienta być może jest satysfakcjonujące, jednak w dalszej perspektywie będzie prowadziło do zniechęcenia i spadku zainteresowania usługami tego typu.
Pisaliśmy już artykuł na temat odróżniania recenzji prawdziwych od tych kupionych. Jednak agencje marketingowe lub informatycy, którzy oferują tego typu usługi, wyspecjalizowali się w usuwaniu opinii negatywnych i dodawaniu tych piątkowych tak, aby przeciętny Kowalski nie zorientował się, że ma do czynienia z oszustwem.
Jednak dużo łatwiej oszukać anonimowym wpisem niż stworzyć teatr iluzji na miejscu. Dlatego zachęcamy do osobistych odwiedzin w studiach. Zadzwońcie, napiszcie do kilku miejsc, odwiedźcie je, skonsultujcie swój pomysł.
Porównajcie kilka miejsc. Zobaczcie jaki był styl komunikacji, jaka chęć współpracy, ogólne wrażenie, klimat i przede wszystkim ludzie. Możecie pytać o warunki współpracy z takim miejscem, o to ile osób tam pracuje, jakie wykonują tatuaże, dlaczego to właśnie ta osoba ma predyspozycje do wykonania Twojego tatuażu, jakie ma doświadczenie, portfolio. Każdy z nas ma intuicję i czuje, widzi. Jednak decyzję warto podjąć „na zimno”, po zapoznaniu się z kilkoma miejscami, wybraniu tego, które najbardziej budzi Twoje zaufanie.
Ponadto, dobre opinie nie muszą oznaczać, że studio będzie spełniało Twoje wymagania. Jeden będzie szukał wrażeń, świetnej atmosfery, szybkiego terminu. Ktoś inny indywidualnego podejścia do projektu, dla innej osoby to cena będzie kluczowym wyznacznikiem. I każda z tych osób może znaleźć dla siebie inne studio i być zadowolona wystawiając najlepszą ocenę. Tylko nie wiadomo czy jej kryteria pokrywają się z Twoimi potrzebami.
Decyzja o wykonaniu tatuażu jest poważna i jej skutki towarzyszyć będą Wam przez całe życie. Dlatego warto poświęcić czas na odpowiednie sprawdzenie potencjalnego miejsca i zdać się na własną ocenę tych kontaktów.